Adwent, grudzień i cała ta bieganina.
Już w tamtym roku postanowiłam sobie,że sprawię dziecku jakiś własny
kalendarz adwentowy.
No i powstał tylko niezbyt ciekawy, jakiś taki ludowy mi wyszedł,
więc nawet nie zrobiłam zdjęcia.
W tym roku chciałam to naprawić i zasiadłam do maszyny.
A to czy mi to w miarę wyszło oceńcie sami.
Kalendarz wykonałam z tzw. recyklingu.
Stary obrus i dwie serwetki poszły w ruch.
Niewielka ilość farby, zabawa z transferem i nie ukrywam co nieco czasu.
Oto efekt:
Każda cyferka to kieszonka.
Wykonałam otwory na zaczepy.
Na koniec namalowałam domki farbami akrylowymi.
Taka płachta kalendarza zasłania nieciekawe drzwi,
na które już mam jakiś plan, ale to odległa przyszłość.
Ponadto znalazłam ciekawy materiał na okno do pokoju tegoż samego obywatela :-)
Nie dość na tym.
Zainspirowana postem
postanowiłam uszyć dla swojego dziecka
takie flanelowe portki do spania.
Niestety trudno było znaleźć fajną kratkę dla chłopaka,
dostępne były jedynie dziewczyńskie tkaniny,
aż wreszcie...
Piżamka jak znalazł.
No i wszyscy zadowoleni.
Teraz już wiecie jak spędziłam sobotę :-)
Bardzo produktywnie:D Fajny materiał na portki, a kalendarz bezkonkurencyjny. Chyba największy jaki widziałyśmy:D
OdpowiedzUsuńPracowita sobota, musiałaś się uwijać jak pszczółka. Efekt cudowny
OdpowiedzUsuńOooo... nie wiedziałam, że jeszcze szyjesz! Świetna ta Twoja, nie-twoja piżamka :)
OdpowiedzUsuń