Łączna liczba wyświetleń

Etykiety

Moi stali goście

poniedziałek, 30 września 2013

Niebiesko - zielone...

Wczoraj powstała kolejna okładka 
do naszej serii dziecięcych okładek,
o których wspominałam
i


Okazało się, że te filcowe okładki świetnie się sprawdzają w szkolnych warunkach,
Synek jest zadowolony, z posiadania w plecaku swoich ulubionych bohaterów, 
przedmioty są rozpoznawalne itd, itd...
A dla mnie to fajna zabawa :-)

W tej samej kolorystyce pojawiła się sesja jabłkowa.
Soczysta, świeża ...
czy taka może być jesień?









To tyle na dziś.
Do zobaczenia i usłyszenia w październiku :-)

sobota, 28 września 2013

Vintage notes

Ostatnio brak czasu na cokolwiek.
Potrzeba chwili sprawiła, że jego odrobinę musiałam jakoś wykombinować 
i takim sposobem powstał ten oto notes.












Zgłaszam go na wyzwania:


W Craftowym ogródku

To tyle na dziś.
Życzę wam udanego week-endu.
Pozdrawiam

piątek, 27 września 2013

Londyn z polsko -chińskim ślubem w tle


Nareszcie week-end.
Czasami tydzień jakoś zleci, a czasami tak się wlecze, że strach.
Wraz z oczekiwanym wolnym chwila wytchnienia i czas by co nie co Wam opowiedzieć.

Jak sam tytuł posta brzmi,
domyślacie się zapewne gdzie mnie poniosło.
Tym razem nie tylko były to odwiedziny u rodziny, 
ale zaproszenie na ślub.
Od tego się zaczęło.



Takie przyszły do nas zaproszenia.
Dla nas Polaków dość nietypowe, choć by ze względu na kolor.
W kulturze chińskiej kolor czerwony jest symbolem szczęścia, powodzenia i miłości.

Kiedy już wiedzieliśmy, że polecimy na ten ślub powstał temat prezentu ślubnego.
Co by tu kupić polsko - chińskiej parze młodych.
Tu tu znów pomocny okazał się 
Zamówiliśmy imiona młodych.




Przepraszam za jakość tych zdjęć, ale były robione w ostatniej chwili.

Dzięki Winnie i Bibi, 
którzy zgodzili się na udostępnienie zdjęć z ich uroczystości,
możecie zobaczyć czego byliśmy świadkami w ubiegłym tygodniu.
Zapraszam do oglądania.
Tradycyjny strój, tkanina ręcznie haftowana, szyte na miarę.

Poduszki, na których młodzi klękali na błogosławieństwie.
























Soho, chińska dzielnica Chinatown,tam odbyło się wesele,
jednak zupełnie odmienne od naszych hucznych zabaw,
bo bez toastów,bez tańców i śpiewów.
Kolacja w towarzystwie cichutkiej muzyki. 
  






Muszę przyznać, że była to wyjątkowa uroczystość
i niezwykle wzruszająca ceremonia ślubna. 

I żyli długo i szczęśliwie...
oby :-)

Na koniec zapraszam na króciutki spacer po mieście.









To wszystko na dziś.
Mam nadzieję, że Wam się podobało.
Pozdrawiam