Łączna liczba wyświetleń

Etykiety

Moi stali goście

wtorek, 8 października 2013

Stoliczku - nakryj się?

Witajcie!
Znów trochę mnie nie było.
Ale działam.
Mam rozpoczętych kilka prac i kilka ukończonych , 
których jeszcze nie mogę pokazać.
Ale co się odwlecze to nie uciecze - jak mówią.
Za to mogę się Wam pochwalić stołem jaki poczyniliśmy, 
wszyscy razem i każdy z osobna.
Pamiętacie mój setny post o lampie?
o tym było.
Otóż zakupiliśmy drugą taką ramę w kolonialnym stylu, jak się okazało
( a swoja drogą ciekawi mnie od czego mogły być te ramy?)
i wymarzyliśmy sobie z moim M.
stół do kompletu.
Zabawa z tym meblem zajęła nam nieco więcej czasu niż wykonanie lampy.
Nogi do stołu szukaliśmy dłuższy czas.
Początkowo odwiedziliśmy kilka miejsc, w poszukiwaniu jakiegoś sensownego rozwiązania.
Byliśmy m.in. u snycerza, który zaprojektował nam całkiem fajne nogi,
niestety jego cena była na tyle wysoka, że musieliśmy zrezygnować.
Doceniam pracę tego pana, ale nie po to kupuję wytanioną ramę, 
by dalej wydać majątek u rzemieślnika.
Kolejny krok to wypatrywanie czegoś odpowiedniego i w dobrej cenie.
W rezultacie poszukiwań padło na coś takiego 
w bardzo odległej od nas klamociarni.



 A tu już widać efekt mojego szlifowania.
Kolor był nieodpowiedni, liczne uszkodzenia sprawiły, że musiałam się przyłożyć
do zdzierania lakieru i czegoś tam jeszcze.

Kolejnym etapem było połączenie dwóch zupełnie różnych elementów.
Znalazł się stolarz, człowiek z pomysłem.
Wraz ze swoją wspaniałą ekipą
wykombinowali coś takiego:





Chłopaki dobrali kolor, 
ale ja musiałam dodać swoje trzy grosze,
zbliżyłam kolor do granic możliwości do oryginału 
i polakierowałam na mat.
Aby rama była w pełni widoczna przykryliśmy ją szkłem.
I teraz pod cudowną lampą stoi fajny stół,
jakby jej lustrzane odbicie.
Niestety zdjęcia nie oddają tego efektu,
ale liczę na Waszą wyobraźnię :-)
Zapraszam do oglądania.

 Na tym zdjęciu widać jaka gruba musiała być ta szyba.


 Nogi zakupione w klamociarni, zostały skrócone,
obecna wysokość stołu to coś pomiędzy stołem jadalnym a ławą - o to chodziło.



 Rama ma różne odcienie brązu.


 A tu widok z podłogi - przez stół na lampę :-)


Wieczorkiem...



I to tyle ballady o stole.
Ale przeciągnęłam, czy ktoś dotrwał do końca?
Życzę spokojnej nocy.
Pozdrawiam serdecznie 

11 komentarzy:

  1. Ale cudny:-) :-) pozazdrościć tylko pomysłu i wykonania:-) z
    Lampą stanowią spójną całość:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oryginalny stół i niepowtarzalna lampa... Piękny autorski pomysł.

      Usuń
  2. Alez tam u Was tworczo sie dzieje. Komplecik cudny, pracy nie malo. Jak to mowia (blad w pisowni celowy) CZA miec leb na karku !!! Nie zeby cos, ale chetnie wprosilabym sie na kaffe przy takim stoliku :) Haha

    OdpowiedzUsuń
  3. Mebelek cudny! Te żeliwne elementy.. wow
    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. no cudo!!! brawo za pomysł i za wykonanie:)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. pomysł doskonały i wykonanie też doskonałe:) stolik idealny do mojej kolonialnej-lekko-sypialni:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny mebelek, super prezentuje się w tym wnętrzu, dobra robota :)

    OdpowiedzUsuń