Były zaproszenia, były upominki,
były urodzinki,
zatem musi być relacja.
Moje dziecko wymyśliło sobie,
by zaprosić przyjaciół do domku na wsi,
oddalonego prawie 200 km od nas.
A tam urodzinki w plenerze.
Na szczęście dopisała nam pogoda.
Było wspólne śniadanie.
Gry i zabawy.
A w przerwie akcent artystyczny.
Wymyśliłam sobie, że dzieciaki mogą zrobić sobie koszulki.
Kupiłam białe, szare i czarne oraz farby do tkanin.
W takim oto nieładzie artystycznym powstały takie cuda.
Obowiązkowo poza tortem musiał być Murzynek imieninowy.
I cała brygada w własnoręcznie wykonanych T-shertach.
To był bardzo udany dzień.
Życzę wszystkim dwunastolatkom takich atrakcji :-)
Pozdrawiam M.
Super organizacja takich urodzin się nie zapomina :) i jeszcze pogoda dopisała
OdpowiedzUsuńGdyby nie ta pogoda... byłaby klapa.
UsuńPozdrowionka