Kiedy nastał czas wakacji,
kiedy Synek w tzw. terenie,
kiedy w pracy chwilowy spokój...
człowiek znalazł taką chwilę by odwiedzić "swoją" klamociarnię.
Przedmiotem poszukiwań była lampa do pokoju dziesięciolatka.
Przekopałam katalogi, zajrzałam tu i ówdzie,miałam już wychodzić,
kiedy moje oko powędrowało na teren teoretycznie niedostępny
dla "publiczności".
Najpierw zobaczyłam gruby łańcuch,
później okucia...
No i klosz, który okazał się totalną klapą.
Kiedy tylko dało się go zdemontować w najprostszy sposób na świecie
- postanowiłam kupić to cudo.
Okazało się, że w składziku można wyszperać wiele fajnych rzeczy...
Znalazł się i pasujący, inny klosz, dużo większy od pierwotnego.
Niestety nie zrobiłam zdjęcia na miejscu, ale możecie mi uwierzyć,że był okropny.
Pokrótce:
-był z przezroczystego, różowawego szkła, przypominającego czapeczkę Dzwoneczka,
-stanowczo za mały do reszty
- i zupełnie nie dla chłopaka.
Jeszcze tylko cena lampy = 12zł + cena "nowego" klosza 5zł
suma wyniosła 17zł.
Rewelacja!!!
Najfajniejsze jest to, że nie jest zniszczona i poza umyciem nie musiałam z nią już nic robić.
Nie żeby mi się nie chciało, nic z tych rzeczy.
Zwyczajnie rzadko tak się trafi.
Synek jeszcze nie widział, czy mu się spodoba?
Kolejna sprawa.
Wracałam z owej klamociarni z dość sporym pakunkiem,
ale to mi nie przeszkodziło w dalszych poszukiwaniach nie wiadomo czego.
Zupełnie przez przypadek odkryłam nowe ciekawe dla mnie miejsce,
gdzie było wiele cudnych przedmiotów,
niestety większość nie do kupienia.
Przyniesiono je tam do renowacji :-(
Ale wiele na prawdę zacnych.
Nie wyszłam jednak z pustą ręką, (bo w drugiej tkwiła już przecie lampa :-).
Oto co kupiłam w podobnej cenie co wyżej wymienioną...
Była w kolorze śmietanowym jak ja to mówię,
niestety zachlapana brązową jakąś farbą, której nie udało mi się ani wyszorować ,
ani zmyć ni nitro , ni niczym innym :-(
Jednak znalazła się w domu pewna farbka na tę okoliczność.
I teraz tak się prezentuje w mojej kuchni.
A na poniższych zdjęciach widać już moje pierwsze próby postarzania puszek.
Znalazły już sobie swoje miejsce.
Do renowacji puszek zbierałam się już jakiś czas.
Aż w końcu są.
Wykonałam na nich po raz pierwszy transfer metodą nową dla mnie na Modge Podge.
Fajna zabawa. Napisy są wyraźniejsze niż na nitro.
Pierwsza puszka jest trochę gorsza ( uczyłam się :-),
ale druga czyli "kawa inka" już wygląda dużo lepiej.
Ja jestem zadowolona.
Kończę ten długaśny jak na mnie post i życzę miłego wieczoru.
piekne rzeczy! a puszki super! jeszcze nie probowalam robic transferu ta metoda, ale chyba tez musze sprobowac, bo czemu by nie:)
OdpowiedzUsuńTaka etażerka(?) tez by mi sie przydala:)
pozdrawiam!
Warto spróbować.Fajna zabawa i fajnie wychodzi.
UsuńPozdrawiam
Ale cudne skarby lampa wyszla rewelacyjna a poleczki strasznie zazdroszczę 😊
OdpowiedzUsuńDziecku też się podoba.Jest dobrze.:-)
UsuńPozdrawiam
Skarby przyniosłaś prawdziwe. Puszki super pomysł!
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu marzyła mi się taka półeczka,
Usuńa tu trafiła się z przypadku,tymbardziej cieszy :-)
Oj jak pięknie - wspaniały poszukiwacz skarbów z Ciebie :)
OdpowiedzUsuńbuziaki :)
Sama się zdziwiłam :-)
UsuńPozdrawiam
Ale lampa!A półeczki-cudowne!Świetne polowanie:)
OdpowiedzUsuńŚwietnie się polowało :-)
UsuńPozdrawiam
Świetny efekt, nie ma to jak dobry pomysł.Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDzięki, pozdrawiam.
UsuńPodobają mi się puszki, Fajny efekt,tylko napisy różną czcionką.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Celowo.
UsuńPozdrawiam
Półeczka jest piękna! Same skarby :)
OdpowiedzUsuńŚwietne puszeczki! Transferek super wyszedł! Podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńmam pytanie, jak tworzyć lustrzane odbicie napisów,nie doszłam do tego.Piękne Puszki!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPółeczka jest przecudna, niedawno widziałam podobną na którymś blogu. Pasuje do każdej kobiecej kuchni, bez względu na kolorystykę. Uniwersalna i piękna :)
OdpowiedzUsuń