Choinkę ubieramy zwykle około dziesięć dni przed wigilią.
Taki mamy zwyczaj, by się nią nacieszyć tym bardziej,
że zwykle na święta wyjeżdżamy.
Tak było i w tym roku.
Chłopaki przytargały do domu piękną wielgachną pannę zieloną.
Stała, cieszyła, pachniała...
Do wczoraj - niestety.
Jeszcze nigdy nie była tak krótko.
Mimo tego, że za oknem ciepło jak na tę porę roku,
w domu okna pootwierane, grzejniki zimne...
...nie dała rady zsypała się zupełnie.
Ale tak jeszcze przed Nowym Rokiem?
Musieliśmy ją zastąpić mniejszą, w donicy z dzieciowego pokoju.
Mieliśmy nieodparte wrażenie, że gdzieś przespaliśmy cały rok,
bo tak drugi raz w tym samym roku ubierać choinkę, to coś nie tak.
W korytarzu też pojawił się świąteczny element.
Nie zapomnieliśmy o wejściu.
Takie to było tegoroczne strojenie naszego domu.
Dotrwaliście do końca?
Pozdrawiam serdecznie M.
Piękny klimat widać na zdjęciach :) Szczęśliwego Nowego Roku :)
OdpowiedzUsuńDzięki serdeczne, Wszystkiego dobrego :-)
UsuńWspaniały świąteczny klimat, nie chce się wychodzić z domu :)
OdpowiedzUsuń